"W Bracie Albercie najbardziej urzeka mnie jego bezkompromisowość. Fakt,
że nie oddał części siebie. Oddał siebie w całości. I dlatego był takim
wyraźnym znakiem Jezusa. Boga, który nie ograniczył się tylko do manny z
nieba, ale zszedł na ziemię. W osobie Jezusa Chrystusa. Zostawił
niebieskie salony i stał się człowiekiem. Urodził się w chlewie,
pozwolił się zabić jak zwykły bandyta. I to wszystko dla nas. Bo
wiedział, że manna nam nie wystarczy. Potrzebujemy miłości. Boga, który
zgadza się cierpieć razem z nami."
Wojciech Teister, "Święty celebryta", gosc.pl
Fot. Szymon Domagała, https://www.facebook.com/fotomalibu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz